|
www.womanishly.fora.pl Forum poświęcone głównie kobietom i nastolatkom. Ich sprawom, problemom. |
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justify
Takie małe, a tak wnerwia! :]
Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 816
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ja jestem?
|
Wysłany: Śro 20:51, 08 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Oook, Iwonko, przyniosę ci parę kartek xD
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
WolnaJakPtak
...wyjęty z bokserek xD
Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:32, 11 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
parę kartek- wodzę to oczami wyobraźni- przychodzi uradowana Laura do szkoły czy gdzie tam i wręcza mi taki wielki segregator (taki jakie są w archiwach) :D
|
|
Powrót do góry |
|
|
Justify
Takie małe, a tak wnerwia! :]
Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 816
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ja jestem?
|
Wysłany: Pon 18:56, 13 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
hahaha ;DDD A co myślałaś? ;d
Kolejna część! ;P
Kevin już miał coś odpowiedzieć, ale rozległa się głośnia melodia. Od razu ją rozpoznał, nie trzeba było pierwszych słów.
„She was all I ever wanted
She was all I ever needed
She walked out my door
Now she went away”
Amy gwałtownie poczerwieniała. „Musiałaś ustawiać to na dzwonek?! Głupia, głupia, głupia!” Popatrzyła na komórkę, którą wcześniej wyciągnęła z kieszeni. „Joe dzwoni”.
-Kurw...
-Co?- zdziwił się Kevin, na którego twarzy nadal gościł uśmiech zrozumienia.
-Twój idiotyczny brat.- skrzywiła się. Chłopak wyjął Amy komórkę z ręki.
-No cóż, ja się z nim zmierzę.- westchnął i odebrał.- Czego?
Z głośnika komórki wydobywały się krzyki, niezrozumiałe dla Amy. Jonas oddalił komórkę na długość ręki i czekał, aż brat wywrzeszczy wszystko. Parę razy wywrócił oczami, a gdy Joe zrobił przerwę na oddech, znów przyłożył telefon do ucha.
-Już?- odpowiedział mu niezrozumiały dla Amy bełkot, tym razem cichy.- Właśnie wracamy.
-...
-Nie, nikt.
-...
-Joe! Co cię to interesuje?
-...
-Jak cię to pocieszy, to TAK!
-...
-Nie ma mowy. Nie powiem jej tego.
-...
-Nie i już!
-...
-Joe, twoje prośby na nic się nie przydadzą. Powiedziałem: Nie. Nie, nie, nie, nie, nie, nie, NIE!!!
-...
-Daj sobie spokój. Ona tego nie chce. Będziemy niedługo, cześć.- Kevin nacisnął czerwony guzik nie czekając na odpowiedź, i oddał telefon Amy.
-Co chciał?
-Aaa, jak to on. Pierdoły.- wymijająco odpowiedział Jonas, co wyjątkowo zirytowało szatynkę (która kochała wiedzieć, o co chodzi), jednak nie dała tego po sobie poznać. Wymruczała „mhm” i ruszyła alejką. Kevin za nią. Gdy byli już przy wyjściu z parku, Amy usłyszała piski.
-Aaa! To on! Iiii! Chodźcie, dziewczyny!- spojrzała na najstarszego Jonasa. Ten posłał jej przepraszające spojrzenie i zaczął uciekać. Pierwszy raz od dłuższego czasu się uśmiechnęła. Niestety, uśmiech znikł z jej twarzy, gdy usłyszała kolejne krzyki.
-Patrzcie! To ta Amy Stewart! Córka menagerki Jonasów! Iiii! Amy! Poczekaj! Jacy są bracia?! Załatw mi ich autograf! Proooszę!- zanim dziewczyna skończyła wykrzykiwać prośby, Amy już biegła za Kevinem. Błogosławiła swoje baleriny, bo były wygodne i dobrze się trzymały na nodze. Po chwili dogoniła Jonasa, a gdy ten zrozumiał, co cię dzieje, wydyszał:
-Ty TEŻ?!
-Niestety...- zaśmiał się z jej przerażenia.
-Biegnij za mną, mam radar dobrych kryjówek!- pokazał jej język. Szatynka pozwoliła mu się wyminąć i teraz widziała przed sobą gęstą, lokatą czuprynę. Kevin po chwili skręcił i wpadł jak burza do średnich rozmiarów supermarketu. Zdziwieni klienci popatrzyli na parę, która biegła między regałami. Ktoś wyszeptał „Skończyły mu się podpaski, czy co?”. Chłopak niewzruszony biegł dalej, zatrzymał się dopiero przy dziale z makaronem, na samym końcu marketu. Amy, która biegła nie patrząc na nic, wpadła na niego i oboje polecieli do przodu. Gdy już się rozplątali, Amy oparła się o ścianę.
-Ufff.. Kevin... Dlaczego mnie rozpoznali? Przecież nie jestem sławna!
-Amy, nie mam pojęcia. Przepraszam, że musisz teraz uciekać przed tłumem.
-Och, no nie powiem, że to nic. Ale to nie twoja wina, że odebrano mi kolejną rzecz: prywatność. No dobra, po części twoja. Bo jesteś sławny. Sławy ci się zachciało, phi! Tak! I teraz ja za to płacę! A skoro ja płacę, to ty musisz mi się odpłacić. Boże, jak to brzmi. Niemniej jednak, jakby to nie brzmiało, względem tego co i owszem jakby to co mówiłam... Hm.. Nie wiem. Cholera, zgubiłam się... Wiem! To twoja cholerna, pieprzona i zasrana wina! Taaak, chyba na tym stanęło. Tak. Jesteś winien całemu złu, jakie mnie spotyka w mojej egzystencji. Kurwa mać! Czym sobie na to zasłużyłam do jasnej niespodziewanej cholery! Boże, wszędzie wokół mnie jest wszechogarniające, marne gówno, a ja w nim tkwię po uszy. Biegam sobie po sklepie z Jonasem. Byłoby jeszcze ok., jakby to były zakupy. Ale o, Ironio, nie! Kurwa! Ja uciekam przed napalonymi nastolatkami w różowych rolkach i slipkach, którym pociekło. Różowe panieneczki z tlenionymi blond kłakami na łbach pełnych sieczki. I CO SIĘ TAK GAPISZ?! Kurwa mać, prawdę mówię przecież! Doskonale o tym wiesz. Powinieneś w tej chwili paść na kolana i mnie błagać o wybaczenie i bynajmniej nie spodziewać się łaski... Nie. Nie. NIEEE! Nie w sklepie!!! WSTAWAJ!!! Zdurniałeś do reszty?! Chociaż i tak żadna różnica. I tak jesteś głupi jak mój lewy but...
-Ale...
-Nie ma żadnego „ale”, wychodzimy!- wykrzyknęła i wyszła ze sklepu tylnym wyjściem, ciągnąć Jonasa za koszulę jak za smycz nadal mrucząc pod nosem. Gdy wyszli (a właściwie Amy wlokła Kevina), usłyszała za sobą głos jakiejś dziewczyny
-Amy Stewart? KEVIN JONAS? Oooch, prooooszę, prooooszę, podpiszcie mi się! Błagam! Jeden podpis!- Amy warknęła, puściła koszulę Kevina, który mocno się zachwiał i odwróciła się.
-Cholera jasna, kurwa jego mać, następna napalona zdzira się napatoczyła!!! NIE, nie dam ci podpisu, Kevin też nie! Spierdalaj pod latarnię, gdzie twoje miejsce, albo sama cię wykopię! - wrzeszczała Amy. Dziewczyna popatrzyła zaskoczona na szatynkę, później na Kevina. Zaszkliły jej się oczy, odwróciła się i uciekła. Amy, niewzruszona, klęła na czym świat stoi, tym razem ciszej.
-Amy...-zaczął Kevin.
-ZAMKNIJ SIĘ! Daj mi się uspokoić, kretynie!
-Ale...
-SPIEPRZAJ!!! - i ruszyła w stronę hotelu. Szła tak szybko, że Jonas ledwo za nią nadążał. Gdy doszli do hotelu, dziewczyna od razu skierowała się do pokoju. Pod drzwiami apartamentu wzięła głęboki wdech.
Ostatnio zmieniony przez Justify dnia Sob 11:32, 18 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
WolnaJakPtak
...wyjęty z bokserek xD
Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 10:25, 05 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
one moment!! jak to się stało, że ty nie napisałaś nic nowego w sensie ręcznie?!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eclipse
ocalałeś nie po to, aby żyć
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:41, 05 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
To był ostry kawałek. ^^
Świetne. ^^
Bardzo mi się podoba.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Justify
Takie małe, a tak wnerwia! :]
Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 816
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ja jestem?
|
Wysłany: Wto 17:24, 05 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
A jakoś weny nie mam, WolnaJakPtak. Jak mam cię teraz nazywać? Zawsze takie nicki wybierasz, żeby trudno je skrócić ;P
Będę nazywać cię Wolną, lub po prostu Iwonką ;>
Ostry? Ten wywód Amy w sklepie pisała Wolna, bo ona ma do tego talent.
Nikt jej nie przebije w gderaniu, a jak już się nakręci... Pozostaje uciekać z wrzaskiem :]
Aaaa. Nowy rozdział dodam, jak go poprawię ;P
Ostatnio zmieniony przez Justify dnia Wto 17:25, 05 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
WolnaJakPtak
...wyjęty z bokserek xD
Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:29, 07 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
JA GDERAM?!
ślicznie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|